Na stole biały obrus

Darek przy ławce w parku. Wigilia. Święta Bożego Narodzenia. (fot. pixabay.com)
Darek przy ławce w parku. Na ławce śnieg, jak biały obrus.
Wigilia. Święta Bożego Narodzenia. (fot. pixabay.com)

Niegdyś, zdarzyło się – miałem okazję napisać niejednego „wstępniaka”, profesjonalnie rzecz ujmując – editorial. Wielu z Was pewnie czytało, nawet na papierze. Z racji zbliżających się „kolejnych” świąt, ten zapadł mi w pamięci najbardziej… Numer osiemdziesiąty ósmy. Jakaś siła niewytłumaczalna pragnienie wzbudza we mnie ogromne, aby o nim przypomnieć.

W tym roku wyjątkowo rzuca się w duszę, miotając nią.

Prorok jaki, czy co?

***

Bardzo przepraszamy, ale państwo nieznajomi… A do tego z osiołkiem? Trochę brudni, strudzeni podróżą. O, pani w ciąży? Zapewne chcielibyście coś zjeść? Hmm… Bo widzicie, my tu już mamy posprzątane. Owszem, lodówka pełna, ale jej zawartość przeznaczona jest dla całej rodziny, choć w tym roku będą z nami tylko dzieci. Zresztą, nie wszystkie, bo córka mieszka daleko, synowa śmiertelnie obraziła się przy świątecznym stole rok temu, a brat i siostra wolą ten czas spędzać tylko ze swoimi pociechami – rzadsze spotkania, mniej słów, mniejsze prawdopodobieństwo urazy. Taki przyjęli styl.

Na stole biały obrus, na włożenie czeka wyprasowana świąteczna bluzeczka, dla męża najlepszy garnitur i krawat – ten, co wszystkim się podoba. Wszystko przygotowane, palący się płomień podtrzymuje temperaturę potraw. Jest świątecznie, tradycyjnie: opłatek, barszcz, świeca i siano. Ewa stoi w kuchni, patrzy na to wszystko i nie widzi nic. Nic sensownego. Pustka. Powiedziała mi ostatnio: „Zagubiłam się”.

Ten sam dzień i pora ta sama. Wyludnione ulice, z rzadka przejeżdżający samochód przypomina, że ktoś gdzieś jedzie, do kogoś. A Darek właśnie siada na zimnej, ośnieżonej ławce w parku, pokrytej niby białym obrusem. Dla niego dziś wszystko jest odludne, nie ma obok nikogo, bo „wszyscy są razem”. Tysiące myśli, wędrujących po jego głowie, poruszających się nićmi splotów nerwowych z ogromną prędkością, uniemożliwiającą ich uporządkowanie. Jedna wśród nich, jak betlejemska gwiazda, świecąca blaskiem niepojętym, na samym szczycie możliwości ludzkiego pojmowania, nadająca największą wartość życiu: „Oto jest!”. Rodzi się Jezus, każdego dnia staje obok i pomaga. Pustka wokół? Właśnie nie! Darek cieszy się pełnią radości, bez sztucznych konwenansów, wymyślanych kanonów, udawanych uśmiechów, życzeniowych i prezentowych hipokryzji, wylewających się ze źródła pod tytułem: „Tak Wypada – Tak Trzeba”.

Uderzający jest fakt niezauważania drugiego człowieka; nieprzyjmowanie, nierozmawianie, omijanie go; bo niepełnosprawny, brudny, czarnoskóry lub myślący inaczej politycznie – prosta konsekwencja braku odczuwania obecności Boga. Ale za to niezwykle powszechne staje się przejmowanie Jego roli przez ocenianie innych, klasyfikowanie, sondażowe ustalanie „co jest dobre, a co nie”, bo „mamy wolność, demokrację i większość decyduje”.

O czym?! W niebie nie ma demokracji, a zbawienie nie jest wynikiem głosowania. Człowiek, jako pyłek na wietrze Wszechświata, w dążeniu do szeroko pojętej samowystarczalności, staje się coraz bardziej śmieszny.

Stajnia nie ma drzwi, a żłób wyścielony jest sianem. Ubogo, zimno, żadnej wygody. Biały obrus nie był potrzebny, bo w ciszy, nie w blasku fleszy, przychodzi, by zostać. Niesie spokój, nadzieję i radość, od zawsze wypełnione prawem posłusznej miłości. Owoc tej miłości rodzi się i daje siłę, bez względu na to, czy ktoś otworzy drzwi, czy może wymieni w nich zamek; czy zechce rozmawiać, czy jednak odwróci się plecami; czy zaakceptuje, czy raczej odrzuci, posługując się niczym nieupoważnioną oceną. Daje siłę, bez względu na wszystko.

Dlatego jedynie wejście na poziom mentalności pasterzy, pilnujących owiec nieopodal Betlejem, tylko stworzenie w swoim wnętrzu warunków panujących w „nędznej szopie”, pozwala na spotkanie z Jezusem oraz poprawne odczytanie najistotniejszych elementów Bożego Narodzenia i życia w ogóle.

Wigilia. Boże Narodzenie.

Radość Bożego Narodzenia. (fot. pixabay.com)

A Ewa wciąż stoi w kuchni, oszołomiona nadal nieodległymi zakupami, bogactwem towaru w marketach i mruganiem wszędobylskich – równie napastliwych – wielobarwnych świecidełek.

Za kilka godzin Pasterka…

Dobrych Świąt Bożego Narodzenia!

Komentarze

Komentarze