Niestety, magister

Magister z Ciepłego Błota

Magister z Ciepłego Błota (fot. pixabay.com)

Od wielu lat zastanawiam się nad tzw. systemem szkolnictwa wyższego, w gronie rodzinnym i znajomych mówię zazwyczaj o „produkcji magistrów”, mających problemy z wysłowieniem się… Nie wspominając o ortografii stosowanej. Nie zapominam też o innych, którzy własnoręcznie (a co dopiero własną głową!) nie pokusili się o napisanie nawet „osobistej” pracy magisterskiej. 

I nie chodzi tylko o studiujących w Ciepłym Błocie czy Rowie Dolnym, ale również w Warszawie, Rzeszowie czy Lublinie. Owszem, magistrów było mało, a powinno być więcej – niestety, zwykle tak jest, że zwiększenie ilości wpływa niekorzystnie na jakość produktu. 
System mnoży, poprawia statystykę i co? Wspominał mój wychowawca w liceum: „Tylu po ulicy chodzi magistrów, że nie ma komu (i tu pada brzydkie słowo) powiedzieć”. Rozwinął się biznes edukacyjny. Niezauważalnie: „zakuć – zdać – zapomnieć” (niektórzy dodają jeszcze czwarte "z"), przerodziło się w „zapłać – zdasz – zarobimy”. 

Problem jest głębszy i nie dotyczy tylko pieniędzy, o czym się nie mówi, bo (jak większość niewygodnych treści w tym kraju) nie wypada. A jednak znalazł się odważny, dr Lech Trzcionkowski, który do niedawna pracował w Katedrze Historii Starożytnej KUL. I napisał tekst o kryzysie nauczania, głównie w kontekście złej opinii krążącej wokół humanistyki – wylane żale zostały na tyle syntetycznie ujęte, że są aż niezwykle prawdziwie brzmiące. 
Dążymy do czołówki europejskiej w zakresie odsetka osób z wykształceniem wyższym, ale nikt nie bierze pod uwagę faktu, że Polska, jako kraj peryferyjny pod wieloma względami, jest nim również w obszarze powszechnego nauczania łaciny. Według danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, łaciny w Polsce nie uczą się gimnazjaliści, a tylko 3,8 proc. licealistów, co daje około 1,5 proc. uczniów szkół średnich ogólnokształcących. W Niemczech, na przykład, co trzeci gimnazjalista uczy się łaciny przez 4 lata, a co piąty przez lat 6 – w sumie ponad 30 proc. uczniów szkół średnich ogólnokształcących ma zajęcia z łaciny (średnia europejska oscyluje w okolicach 20 proc.).
Trzcionkowski dobitnie prorokuje: – Zważywszy na rolę łaciny w historii Polski, to nie błąd statystyczny, to zbrodnia dokonana na naszych przodkach. Podobne liczby można przytaczać dla wiedzy o sztuce, filozofii czy historii. Wanny z kolumnadą już widać, spustoszenia w naszych umysłach – również, a w całej brzydkiej krasie –ujawnią się niebawem. 

Felieton ukazał się w pierwszym wydaniu Kwartalnika osób i opinii "Amplitudy".

Komentarze

Komentarze