Terapia szokowa

Uczestniczyłem niegdyś w szkoleniu, które, jak każde z innych kilkudziesięciu, pozostawiło po sobie wiele ciekawych wspomnień, nowych znajomości, a przede wszystkim ważne treści do wykorzystania podczas pracy, i nie tylko.

Szkolenie było wyjątkowe, bo dla kierowników, ale pojechałem tam ja – inspektor. Jako wyznawca zasady: „nie ma przypadków”, tego też nie żałuję.

Ona

Nawet wtedy, gdy spacerowaliśmy po Długim Targu, rozmawialiśmy głównie o niej. Nie odrywał od niej wzroku. Bez przerwy wpatrzony, w każdej możliwej chwili nawiązywał z nią kontakt. No, chyba że wymagała tego okoliczność wieczorna, czyli gdy usta zbliżał do Jacka. Badał ją wzrokiem wszędzie i praktycznie bez przerwy. Na tyle ciekawie opowiadał i tak mocno mnie zainteresował, aż wreszcie pokazał mi ją. Spodobała mi się na tyle bardzo, że postanowiłem zapoznać się z nią i ja.

Jarek przywiózł ze sobą książkę. Przeraziła mnie trochę perspektywa przeczytania prawie sześciusetstronicowego opracowania, jednak mimo to, niezwłocznie po powrocie z Gdańska, lekturę zakupiłem.

Coraz więcej słyszę o szczepionkach, a teraz obietnicach „ministra od Covida”, że już w wakacje będzie szczepił dzieci (choć jeszcze nie ma wyników badań w tym zakresie, on już wie, że będzie wszystko OK – nie ma to jak „positive thinking”), a wszystkich Polaków „odfajkuje” w sierpniu. Tu na myśl przychodzi mi bezpośrednie spotkanie sprzed lat z udziałem „tego” ministra, naówczas dyrektora jednego z departamentów, z którego wrażenia miałem mieszane, a jedno znaczące: spotkanie nie obfitowało w merytorykę, czyli w tak zwany „konkret”.
I im więcej słyszę, choć ograniczam się jak mogę, tym bardziej więc przypominają mi się karty „Doktryny szoku” Naomi Klein, z wiele znaczącym podtytułem: „Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne”.

Szok

Klein swoje badania nad zagadnieniem zależności wolnorynkowej ekspansji od szoków zaczęła prowadzić w początkowym okresie okupacji Iraku. Zadanie, które sobie postawiła za cel, wykonała perfekcyjnie. Stały już przed nią otwarte drzwi odtajnionych akt CIA, na podstawie których skrupulatnie, krok po kroku, przeszła niemal przez cały świat, pokazując na przykładach konkretnych państw, co w istocie stało za takimi, czy innymi wydarzeniami, które znamy z historii. Znamy jako wojny, zamachy terrorystyczne, zamachy stanu, inwazje wojsk lub społeczno-polityczne zmiany (mniej lub bardziej demokratyczne) ustrojów państw. To wszystko w czasach, gdy z przekazem jakichkolwiek informacji nie ma najmniejszego problemu. I ten właśnie przekaz stawał się źródłem strachu, przerażenia – szoku. Naomi celnie zauważyła, że „[…] wykorzystywanie kryzysów i kataklizmów stanowiło od samego początku modus operandi Miltona Friedmana i jego zwolenników”. Bo kapitalizm potrzebuje katastrof, aby „móc maszerować naprzód”.

Doktryna

Jeden z byłych agentów centralnego wywiadu amerykańskiego, Mike Battles, nazwał wręcz rzecz po imieniu: „Dla nas poczucie zagrożenia i chaos to doskonała okazja do zarobku”.

fot. Pixabay.com, za: https://www.gb.pl/koronawirus-i-grozba-globalnej-recesji-pnews-2866.html

W odniesieniu do naszej aktualnej codzienności, wydaje się, najlepiej odpowiada N. Klein, określając to jednym zdaniem: „Jeżeli ekonomiczna terapia szokowa ma zostać zaaplikowana bez jakichkolwiek ograniczeń […] konieczna jest do tego jakaś forma zbiorowego szoku psychicznego. Szoku, który albo tymczasowo zawiesza normalny bieg życia politycznego i praktyki demokratycznego rządzenia, albo też permanentnie usuwa demokrację”.

Terapia

Naomi Klein z niebywałą precyzją, zegarmistrzowską dokładnością, rzetelnością opartą na doskonałym warsztacie pisarskim, przytacza fakty, liczby, zdarzenia, przedstawia informacje o zastosowanych rozwiązaniach, dotyczących rzutujących w skutkach na sytuację geopolityczną konkretnych regionów świata, a ustalanych w gabinetowych zaciszach, że – mówiąc kolokwialnie – w głowie się to nie mieści. Przytoczę tylko nazwy kilku państw, o których w książce mowa w kontekście wielu ciekawych faktów z „czasów chaosu”: Brazylia, Urugwaj, Chile, Argentyna, Boliwia, RPA, Niemcy, Polska, Rosja, Chiny.

Zestawienie opisanych przez autorkę wydarzeń z obecną sytuacją na świecie mimowolnie nasuwa pewne zbieżne schematy działania na linii rząd – obywatele. W słowie wprowadzającym do lektury wydawca zauważył: „Kiedy w wyniku potężnego, zbiorowego szoku, spowodowanego wojną, atakiem terrorystycznym czy klęską żywiołową, opinia publiczna wciąż jest zdezorientowana, wkrótce przeżywa kolejny szok, tym razem w postaci niepopularnych reform gospodarczych, często określanych mianem terapii szokowej”.

Filozofom się nie śniło, między innymi o telewizji i Internecie. I ja o „Doktrynie szoku” z tych źródeł się nie dowiedziałem, gdyż jakoś nieszczególnie była reklamowana.
A dlaczego?
Książka jest niepopularna, bo niewygodna, czyli coś dla niepokornych społecznie, wykraczających myślowo poza wyznaczony odgórnie nakaz. Dla chętnych poznania tajników, schematów i odpowiedzi na pytanie: jak się robi prawdziwe biznesy światowe.

N. Klein, Doktryna szoku, Warszawa 2011. ss. 589

Komentarze

Komentarze