The sound of city and silence
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.
To był kolejny piękny dzień, jakich wiele ostatnimi czasy. Można powiedzieć nawet, że z wielu powodów szczególny. Uczciłem go już dobrym obiadem, deserem też.
Otrzymałem niedawno e-maila od mojego ubezpieczyciela z przekierowaniem do strony, gdzie znajdowała się taka oto propozycja: Napisz list do Świętego...
Jesienna kurtka przestała nagle pachnieć, nie noszę na sobie już smaku ciebie... Ciepło wieczoru, jesienny spacer, przytulenia zapach...
Nic nie znaczy cała ta muzyka, świat jak beton, człowiek otoczony murem niechęci. Mydlana bańka pryska, ruin męczącego muru mrugnięciem otwiera tajemniczości ogrody.
Bliskości smak materializuje się, w kolejnym zdaniu otacza głowę, Słów głębia wchłania swoją duchowością pospolite rzeczy istnienie.
Mrok i mgłę zamienić w świt. Przez szulera w grze życiem zwanej, fałszywymi kartami skradzionych marzeń, irracjonalnie otacza mnie radość.