Kochasz? Nie żądaj rachunku. Miłość a życie.

Miłość. Sens. Serce. Uczucie. Sens.

Miłość. Sens. Serce. Uczucie. (fot. pixabay.com)

W jednej z podrzędnych (lokalnych) stacji radiowych nadających na Podkarpaciu (tu wiele rzeczy leży poniżej rzędu normalności i przyzwoitości), prowadzący sobotnią audycję usilnie próbował wmówić słuchaczom, że kocha się „za coś”. Zawsze.

Jedna z wielu dobrych duszyczek, które spotkałem na ścieżkach swojego życia (nie lubię tego stwierdzenia), nauczyła mnie, udowadniając przy okazji dokładnie odwrotnie, że kocha się „za nic”.

Bezinteresownie. Po prostu. Bo taka jest miłość.

Zrozumiałem też, że takie tłumaczenie, bardzo chrześcijańskiego pokroju, jest zupełnie sensowne.

Bo… Co to jest miłość?

Każdy niby poczuł, niby rozumiał, niby kochał. Rodzic dziecko, nastolatek „swoją dziewczynę”, dorosłe dziecko matkę/ojca, narzeczony swoją zaręczoną partnerkę, żona męża…

I co? Każdy ma dobre, ale też złe wspomnienia. Może nawet więcej tych złych.

A skoro komuś źle, jedna lub druga osoba odchodzi od „złej” miłości.

Swego czasu, wpadła mi w oko bliżej nieokreślona w pochodzeniu definicja przyjaźni: Jeśli ktoś przestał być przyjacielem, nigdy nim nie był (sprawdziłem u „wujka Google”, który przypomniał mi, że chodzi tu o przysłowie chińskie).

A co dopiero, gdybyśmy chcieli się zastanowić nad osobą, która przestała kochać?! Kochała kiedykolwiek? A jeśli tak, jaką miłością? Wyrafinowaną, obliczoną na zysk?

  1. Kocham cię, dziecko, bo jesteś grzeczne. Jednak, mimo że wrzask twój o nieposprzątane zabawki słyszeli sąsiedzi na całym osiedlu – przy najbliższej wizycie w sklepie kupię ci, co zechcesz.
  2. Kocham cię, bo lubię z tobą być. Wyjścia z tobą i spacery dają mi niezwykłe poczucie bezpieczeństwa i alienacji. Jesteś słodki, gdy mnie całujesz, dreszcze ogarniają moje ciało.
  3. Kocham cię, bo ja nie pracuję, a ty utrzymujesz mnie, mieszkanie, dajesz nam przetrwanie.
  4. Jesteśmy razem, ale nie cierpię twojego rozkładu zajęć. Nie znoszę, gdy pracujesz tak dużo, że nie ma cię w domu całymi dniami. Kocham cię, ale tak nie da się żyć.
  5. Przychodzisz codziennie pijany, bijesz mnie, ranisz, psychicznie maltretujesz. Kocham cię bezgranicznie, ślubowałam, więc wytrwam do końca. Albo nie – rozwiodę się z tobą. To będzie dla mnie i dla ciebie lepsze wyjście z sytuacji.
  6. Spotykać się z tobą było miło. Mieliśmy o czym porozmawiać, te kilka godzin w tygodniu potrafiliśmy sobie wypełnić pięknymi chwilami. Teraz, kiedy zamieszkaliśmy razem, wygląda to zupełnie inaczej, całkiem źle. Tak się nie da…

A może jednak prawdziwa miłość jest taką, która wskazuje uczucie „za nic”? Kocham cię, mimo twoich wad! Wiem, że jesteś dobrym człowiekiem, popełniasz błędy, ale wspólnie poradzimy sobie – wszystko da się naprawić. Wystarczy chcieć. Chcę ja, i chcesz ty. CHCEMY. Razem. Do wytyczonego celu. Konsekwentnie.

Jeszcze niedawno zepsuty telewizor, pralkę, szafę można było łatwo i tanio naprawić. Teraz najłatwiej jest wymienić. Nie podoba się? Zepsuło się? Na śmietnik! O, jaka szkoda. Śpiewając, wyraziła pewna wokalistka prawdę czasów obecnych: „Zamienię cię na lepszy model”.

Kocham cię! (fot. pixabay.com)

Kocham cię! (fot. pixabay.com)

Przykłady powyższe wpadły mi do głowy zupełnie przypadkiem. Ot, tak – życiowo ujmując. Każdy z nich niesie z sobą innego rodzaju napięcie emocjonalne. Takich ilustracji można mnożyć wiele. Chciałem jedynie pokazać, że kochać nie jest łatwo. Miłość ukazała się pod wieloma postaciami – we wszelkich teoriach filozoficznych, społecznych (nieco mniej), ekonomicznych (prawie w ogóle), religijnych itp. wybór jest wielki – ale konsekwencje osobistego wyboru ponosimy sami. Z nimi żyjemy, długo – krótko, albo się rozstajemy.

***

Napisałem kiedyś pewien tekst (wtajemniczeni, ponad cztery lata temu, mieli możliwość zapoznać się z nim u właściwego źródła – niewtajemniczonych odsyłam TUTAJ). Pozwolę sobie przytoczyć go w całości.

Miłość. Każdy wie, a jeśli nie wie to będzie wiedział: uczucie wielkie, piękne, wspaniałe, uczucie bywa złe, burzące, niszczące, uczucie rodzące, dominujące, powodujące działanie – opisywał ją tak, w Koncercie najskrytszych marzeń, Andrzej Poniedzielski.

O miłości powstała niezliczona ilość wierszy, piosenek, filmów, książek. Do ukochanej osoby chce się pisać, mówić, przy niej i milczenie jest cudowne. Wszystko jest wspaniałe, kolorowe…

Miłość przybiera różne formy, wielorako rozumiane. Dla każdego człowieka pojęcie to jest mocno zindywidualizowane, oznacza niby to samo, ale inaczej jest wyrażane, często nieumiejętnie, bądź w ogóle niewyrażane. Podobnie jest ze słowem „Kochać”, z jego wieloznacznością i wynikającym częstym brakiem zrozumienia. Niektórzy określają stan zakochania „chemią”, „motylkami w brzuchu”, inni, w wypadku niepowodzeń, proponują przyjaźń lub tzw. związki partnerskie.

Młoda dziennikarka i redaktorka, Agata Michalak, w listopadzie 2011 r. na łamach Dużego Formatu mówiła o swoim związku: – Mamy równy podział obowiązków domowych, oddzielne finanse, dzielimy się wydatkami po równo, na zmianę płacimy rachunki. Nazwa „partnerzy” jest bardziej adekwatna. To jest bardziej nowoczesna forma bycia razem.

A ja twierdzę, że to techniczne, wyrachowane pseudouczucie. Bo co się stanie, gdy, z różnych przyczyn, nagle nie da się „Po równo”? Jaka to miłość?! Raczej wygoda! Ma być dobrze, lekko, przyjemnie, sympatycznie, bez nerwów, stresu i zobowiązań! Prawdziwa miłość taka nie jest. Prawdziwa Miłość umiera na krzyżu. Nie ma recepty, ściśle wytyczonej ścieżki, która gwarantuje w miłości szczęście. Nie ma też prostego lekarstwa na jej brak…

Pod kapslem, zamykającym butelkę orzeźwiającego napoju, znalazłem kiedyś napis: „Kocham być kochany”. Każdy tego chce, ale czasami zarzuca się zasłonę, przykrywa pragnienie, zajmując się wszystkim innym, byle tylko o tym nie myśleć. Zawiedzeni przestają wierzyć w miłość, według wizji, określonej kiedyś młodzieńczym, nieskażonym jeszcze kwasem życia, systemem wartości. Nie istnieje – mówią. Ona – na przekór temu – jest! Miłość do drugiego człowieka: zawsze wymagająca i trudna, pełna poświęcenia. Miłość, to trwanie w określonym stanie duszy, który w każdej sekundzie codzienności, każdym przymknięciu powiek, przypomina o Kimś, powoduje nadzwyczajne drgnienie serca, myśli tysiące, przynosi z sobą niepowtarzalne odczucia: od troski oddalenia, aż po radość spotkania. Miłość to bezgraniczna chęć oddania najlepszej cząstki siebie drugiej osobie. W hospicjum, w specjalnych ośrodkach, domach dziecka, szpitalach; w domu, w kuchni, przy stole; w pracy, za biurkiem, na hali produkcyjnej; na ulicy, w sklepie… Potrzebna mi i każdemu, kogo spotykam. Wyrażana codziennie uśmiechem, dobrym uczynkiem, słowem, gestem. Bo miłość jest wszędzie!

Komentarze

Komentarze