Rodzice specjalnej troski

Drugi dzień września tego roku na długo zapadnie mi w pamięci, z prozaicznej przyczyny: pierwszego dnia września. I nie chodzi tu o kolejno rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, a właśnie rozpoczęcie roku szkolnego.

Powrót do szkoły (fot. by pixabay.com)

Nie miałem szczególnych planów, aby nowy rok szkolny stał się powodem kolejnego blogowego wpisu, ale… jednak.

Zadaję sobie dzisiaj, bardzo głośno artykułując niecenzuralne słowa, pytania:

  1. Co siedzi w małym człowieczku na stanowisku, który za wszelką cenę stara się uprzykrzać życie innym ludziom?
  2. Czy jego życia sensem i celem jest właśnie ludziom szkodzić i przeszkadzać? (Pisałem już niegdyś o tym, między innymi, w Primum non impedio).
  3. Jak ów krasnal musi być mocno zakompleksiony, gdy „czepia się” wszystkiego, co wokół niego krąży?

***

Stoję w kolejce do kasy w Kauflandzie. Przede mną, z twarzy już widać, obsługiwany jest przez kasjerkę Pajac (za to słowo, niegdyś, na jednym z internetowych forum, dostałem bana na 24 godziny).

Pajac, oprócz paru innych rzeczy, kupuje dwa ananasy. Szybko okazało się, że jeden z nich nosi inną kategorię, i, co zrozumiałe, kosztuje więcej. Pajac się kłóci, jak sobie przypominam, o jakąś złotówkę (słownie: jeden złoty). Cała sytuacja trwała około pięciu minut – wyjaśnianie, przywoływanie kierownika zmiany, sprawdzenie kodów kreskowych, skanowanie, ważenie itp. Po czym Pajac, odkładając dwa ananasy, zwraca się do kasjerki słowami:

– Eee, tam… W Biedronce i tak mają tańsze.

Myślę sobie:

– Żenujący jesteś, człowieczku.

Drugi dzień września tego roku na długo zapadnie mi w pamięci, z prozaicznej przyczyny: pierwszego dnia września. I nie chodzi tu o kolejną rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, a właśnie o rozpoczęcie roku szkolnego.

Koleżanka odprowadziła swojego kilkuletniego syna do szkoły, o czym dowiedziałem się właśnie dzień później. Siedzi ze znajomą na ławce przy wejściu do budynku i patrzy na matkę, która prowadzi swoje dwie córki, mniej więcej, w wieku 7–10 lat. Słyszy jednocześnie „wytyczne”, które mamusia kieruje do swoich młodziutkich pociech:

– Podczas apelu upatrzcie sobie kogoś z uczniów, którego będziecie gnębić cały czas.

Moja znajoma spojrzała na swoją koleżankę. Zdumiona i zaskoczona zapytała, czy ona również słyszała to samo, czy może ma jakieś omamy słuchowe. Jednoczesne szczęście i nieszczęście tej sytuacji (zdolności percepcji zmysłowych mojej koleżanki) polega na tym, że siedząca obok potwierdziła ten fakt.

– Tak, to samo słyszałam.

Zostawiam to bez komentarza. Chociaż, sprawę biorąc z innej strony, nie daj Boże, aby za dwadzieścia lat, któraś z tych córek została szefem jakiejś firmy, instytucji, czy nawet burmistrzem! Upatrzy sobie pracownika – człowieka, jak nic! Po co? Żeby go gnębić!

Nadzór pracowników

Nadzór pracowników (fot. by pixabay.com)

To nie jest fair, kiedy jakaś matka albo ojciec specjalnej troski, przez swoje nieodpowiedzialne, niedouczone rodzicielstwo, psuje życie tysiącom ludzi, w niektórych przypadkach – milionom, krzywdząc ich, mniej lub bardziej.

Stwierdzić należy kategorycznie, że współcześnie, zjawisko debilizmu sięga prawie zenitu – zarówno w wymiarze ilościowym, jak też jakościowym.

Ale, co tam!

Hipokryta totalny, w najbliższą niedzielę, pójdzie do kościoła, zasiądzie ze swoimi dziećmi jak najbliżej ołtarza, i będzie się modlił do swojego bożka.

Bo, na pewno, nie do Tego, który pragnie życia miłosiernego, opartego na Ewangelii i Dziesięciu Przykazaniach.

Pewnie modli się do bożka odpowiedzialnego w swoim „niebie” za kłamstwo, obłudę, mamonę i parcie na polityczne stołki.

Komentarze

Komentarze