Rodzice specjalnej troski
Nie miałem szczególnych planów, aby nowy rok szkolny stał się powodem kolejnego blogowego wpisu, ale… jednak.
Zadaję sobie dzisiaj, bardzo głośno artykułując niecenzuralne słowa, pytania:
- Co siedzi w małym człowieczku na stanowisku, który za wszelką cenę stara się uprzykrzać życie innym ludziom?
- Czy jego życia sensem i celem jest właśnie ludziom szkodzić i przeszkadzać? (Pisałem już niegdyś o tym, między innymi, w Primum non impedio).
- Jak ów krasnal musi być mocno zakompleksiony, gdy „czepia się” wszystkiego, co wokół niego krąży?
***
Stoję w kolejce do kasy w Kauflandzie. Przede mną, z twarzy już widać, obsługiwany jest przez kasjerkę Pajac (za to słowo, niegdyś, na jednym z internetowych forum, dostałem bana na 24 godziny).
Pajac, oprócz paru innych rzeczy, kupuje dwa ananasy. Szybko okazało się, że jeden z nich nosi inną kategorię, i, co zrozumiałe, kosztuje więcej. Pajac się kłóci, jak sobie przypominam, o jakąś złotówkę (słownie: jeden złoty). Cała sytuacja trwała około pięciu minut – wyjaśnianie, przywoływanie kierownika zmiany, sprawdzenie kodów kreskowych, skanowanie, ważenie itp. Po czym Pajac, odkładając dwa ananasy, zwraca się do kasjerki słowami:
– Eee, tam… W Biedronce i tak mają tańsze.
Myślę sobie:
– Żenujący jesteś, człowieczku.
Drugi dzień września tego roku na długo zapadnie mi w pamięci, z prozaicznej przyczyny: pierwszego dnia września. I nie chodzi tu o kolejną rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, a właśnie o rozpoczęcie roku szkolnego.
Koleżanka odprowadziła swojego kilkuletniego syna do szkoły, o czym dowiedziałem się właśnie dzień później. Siedzi ze znajomą na ławce przy wejściu do budynku i patrzy na matkę, która prowadzi swoje dwie córki, mniej więcej, w wieku 7–10 lat. Słyszy jednocześnie „wytyczne”, które mamusia kieruje do swoich młodziutkich pociech:
– Podczas apelu upatrzcie sobie kogoś z uczniów, którego będziecie gnębić cały czas.
Moja znajoma spojrzała na swoją koleżankę. Zdumiona i zaskoczona zapytała, czy ona również słyszała to samo, czy może ma jakieś omamy słuchowe. Jednoczesne szczęście i nieszczęście tej sytuacji (zdolności percepcji zmysłowych mojej koleżanki) polega na tym, że siedząca obok potwierdziła ten fakt.
– Tak, to samo słyszałam.
Zostawiam to bez komentarza. Chociaż, sprawę biorąc z innej strony, nie daj Boże, aby za dwadzieścia lat, któraś z tych córek została szefem jakiejś firmy, instytucji, czy nawet burmistrzem! Upatrzy sobie pracownika – człowieka, jak nic! Po co? Żeby go gnębić!
To nie jest fair, kiedy jakaś matka albo ojciec specjalnej troski, przez swoje nieodpowiedzialne, niedouczone rodzicielstwo, psuje życie tysiącom ludzi, w niektórych przypadkach – milionom, krzywdząc ich, mniej lub bardziej.
Stwierdzić należy kategorycznie, że współcześnie, zjawisko debilizmu sięga prawie zenitu – zarówno w wymiarze ilościowym, jak też jakościowym.
Ale, co tam!
Hipokryta totalny, w najbliższą niedzielę, pójdzie do kościoła, zasiądzie ze swoimi dziećmi jak najbliżej ołtarza, i będzie się modlił do swojego bożka.
Bo, na pewno, nie do Tego, który pragnie życia miłosiernego, opartego na Ewangelii i Dziesięciu Przykazaniach.
Pewnie modli się do bożka odpowiedzialnego w swoim „niebie” za kłamstwo, obłudę, mamonę i parcie na polityczne stołki.