Prawnicza układanka

Obraz Alexas_Fotos z Pixabay

Mawiają znawcy tematu, że jedno, co w życiu jest pewne to zmiany. W niektórych przypadkach szczególną jednak uwagę przykuwa ich częstotliwość (warto zwrócić uwagę na daty poniżej), a to oznacza wyjątkowy upór twórców w kreowaniu ideału. Wszak prawidłowa organizacja procesowej rzeczywistości jest podstawą dobrego zarządzania.

  1. Decyzja ………… z dnia 3 kwietnia 2018 r. w sprawie wprowadzenia Regulaminu ………
  2. Decyzja ………… z dnia 31 października 2019 r. zmieniająca decyzję ………… w sprawie wprowadzenia Regulaminu ………
  3. Decyzja ………… z dnia 16 marca 2020 r. zmieniająca decyzję ………… w sprawie wprowadzenia Regulaminu ………
  4. Decyzja ………… z dnia 26 marca 2020 r. w sprawie zmiany decyzji ………… zmieniającej decyzję ………… w sprawie wprowadzenia Regulaminu ………
  5. Decyzja ………… z dnia 28 maja 2020 r. o uchyleniu decyzji ………… zmieniającej decyzję ………… w sprawie wprowadzenia Regulaminu …………

Wszystkie odniesienia dotyczą oczywiście tego samego regulaminu. Przynajmniej prawnicy mają co robić. Ot, taka prawnicza układanka.

Obraz Gerd Altmann z Pixabay

À propos prawników.

Sędzia

Poznałem dawno temu takiego jednego, który ni stąd, ni zowąd stał się sędzią. Pochwalił się tym wówczas, mówiąc do mnie między innymi takie słowa: „Właśnie odebrałem nominację od Kwaśniewskiego. Teraz mogą mi wszyscy naskoczyć”.

„Sędzia” – brzmi dumnie. Dumy i buty, przekonania o wyższości, mniemaniu o byciu kimś lepszym – wybranym, samo(do)wolności, nomen omen, „nominowanym” nie brakuje.

Tak się składa, że ze zwykłej przyzwoitości, gdy trafia do mnie na biurko sprawa osoby, którą znam, dla zachowania tak zwanej równowagi sumienia, wyłączam się z postępowania. Gdybym był sędzią, tak samo zapewne bym uczynił, tym bardziej, gdy chodziłoby o koleżankę. Ale ja nie jestem sędzią i mi jednak niektórzy mogą naskoczyć, i się wykluczam. A nawet nie z tego powodu. Właśnie z czystej przyzwoitości niewątpliwie w głowie zaświtałoby mi przeświadczenie, że to nieetyczne, niefachowe, budzące podejrzenia…

Już wiem, dlaczego sądy są (tylko) niezawisłe. W przypadku tego konstytucyjnego stwierdzenia nie ma odniesienia do moralności. Ale czy da się zachować „bezstronność w stosunku do uczestników postępowania”, znając ich?

Komentarze

Komentarze