Sport i życie

Dorota Pykosz (fot. Liga Siatkówki Kobiet – PLS / ze zbiorów prywatnych autora)
Dorota Pykosz (fot. Liga Siatkówki Kobiet – PLS / ze zbiorów prywatnych autora)

Czy można powiedzieć, że uprawianie sportu, niekoniecznie zawodowo, pomaga w życiu codziennym? Sport i życie są ważne, ale czy przez trening fizyczny można stać się osobą o mocnej psychice?

Trening zdecydowanie pomaga, powoduje, że stajemy przed problemami dnia mocniejsi, lepiej radzimy sobie z trudnymi sprawami. Prawdziwe efekty przynoszą jednak mecze, w których – wiadomo – są zwycięstwa, ale zdarzają się też porażki. W pracy nad sobą samo zmęczenie organizmu nie jest tak istotnym elementem, jak umiejętność przegrywania. I choć porażka uczy zwykle pokory, najważniejszym jest umieć wyciągnąć z niej wnioski: co zrobiłam źle, co powinnam poprawić, nad czym trzeba popracować więcej. Jak w życiu. Chęć wygrania meczu zawsze jest ogromna, wykazywanie sportowej woli walki ma wprost odniesienie do tego wszystkiego, z czym zmagamy się na co dzień.

Kariera

Co jest najważniejsze, co trzeba zrobić, aby z klubu Gamrat Jasło, przez BKS Stal Bielsko-Biała, Stal Mielec, Muszyniankę, Rumię, trafić do kolejnej mistrzowskiej drużyny Atomu Trefla Sopot, a wcześniej stać się reprezentantką kraju? Talent, czy może właśnie dużo pracy?

I jedno, i drugie. Wszystkiego po trochę. Bardzo lubiłam treningi, od zawsze wiedziałam, że będę grać w siatkówkę, bo chciałam, bo mi się podoba ten sport. Mama zwykle na mnie krzyczała, że się nie uczę, że mam zaległości, a ja z domu uciekałam, żeby tylko móc trenować.

Ale przecież wielu sportowców ćwiczy, ma talent, jednak tylko nieliczni powoływani są do kadry narodowej…

Propozycja gry w reprezentacji pojawiła się dużo wcześniej niż faktyczne powołanie. Już trener Andrzej Niemczyk chciał, abym grała w jego „złotej” drużynie, gdy dwukrotnie Polska została mistrzem Europy. Zdecydowałam wtedy inaczej, zresztą całkiem świadomie. Moja córka była na tyle mała, że postanowiłam właśnie jej poświęcić czas, a nie reprezentacji. Gra w klubach jest wystarczająco absorbująca, gdyby doszła do tego kadra, zupełnie nie miałabym czasu dla dziecka i to dokładnie wtedy, kiedy ono najbardziej mnie potrzebowało.

Medale

Które zwycięstwa są dla Ciebie najważniejsze?

Każdy wygrany mecz jest ważny, tak jak i kolejny medal. Pamiętam, że ogromnie cieszył mnie mój pierwszy, zdobyty z profesjonalną drużyną, brązowy, Mistrzostw Polski z BKS-em Bielsko-Biała w 2000 r.

A późniejsze trzy złote medale z Muszynianką nie były tak istotne?

Wszystkie tytuły są jednakowo ważne dla mnie, chociaż każdy „smakuje” inaczej. Każdy ma swoją historię, od przejścia fazy zasadniczej, przez play off, aż po rozgrywki finałowe. Każdy jest najważniejszy, bo jest owocem bardzo ciężkiej pracy. Patrząc na poszczególne trofea, łatwo odtworzyć w głowie wszystkie związane z tym obrazy: treningi, mecze, wyniki, zawodniczki, trenerów…

Potem był brązowy medal na Mistrzostwach Europy w 2009 r.

Ten jest inny, bo zdobyty z reprezentacją, ale równie istotny, jak pozostałe. Stanowi swoisty punkt kulminacyjny kariery, jest jakby zwieńczeniem całej mojej pracy i wysiłku. I też ma swoją historię.

Nowe wyzwania

Miesiąc temu podpisałaś kontrakt z drużyną z Sopotu, która w sezonie 2011/2012 zdobyła tytuł Mistrza Polski. Do ekipy dołączyło kilka nowych zawodniczek, m.in. utalentowana dziewiętnastolatka, Justyna Łukasik. Czy łatwo w zespole będzie pogodzić młodość z doświadczeniem?

Właśnie to jest istotne. Młode zawodniczki najlepiej uczą się, grając z tymi bardziej doświadczonymi. Trener Jerzy Matlak zastosował szczególną taktykę doboru – zna nas doskonale, mnie, Izę Bełcik, czy Mariolę Zenik, a przede wszystkim nasze charaktery. Bo tak naprawdę w zespole, oprócz umiejętności, liczy się też dobra atmosfera. Bez niej trudno wygrać mecz, a przecież taki jest cel. W drużynie, szczególnie składającej się z kobiet, czasami trudno się lubić. Dlatego profesjonalizm wymaga: gdy przychodzę na trening lub mecz – wyłączam swoją prywatność, jakieś emocje, wzajemne urazy – zapominam o wszystkim i gram.

Oczywistym założeniem na najbliższy sezon jest obrona tytułu mistrzowskiego. Czy będzie to trudne zadanie?

Sezon na pewno nie będzie łatwy, bo nie jest już tak, że w PlusLidze Kobiet liczą się tylko dwie drużyny. Obecnie wszystkie się wzmacniają, co powoduje, że gra jest na bardziej wyrównanym poziomie. Teraz takich drużyn jest przynajmniej sześć. Coraz mocniejsze są np. Dąbrowa Górnicza, Bielsko-Biała, Bydgoszcz, czy Piła…

Na początku czerwca minęły cztery lata od śmierci Agaty Mróz. Miałaś okazję zagrać z nią w którymś z meczów?

Z Agatą znałam się osobiście i choć nie grałyśmy razem, często spotykałyśmy się np. w Szczyrku na zgrupowaniach. Wszystkie siadałyśmy po treningach wieczorami, szczerze rozmawiałyśmy. Wspomnienia zostały bardzo pozytywne. Agata była miłą i pogodną osobą. Nawet kiedy zachorowała, zawsze się uśmiechała i do końca nie straciła sympatycznego nastawienia do ludzi.

Dorota Pykosz
Dorota Pykosz (fot. autor)

Sport i życie

Warto poświęcić swoje życie dla sportu? Czy cena takiej kariery nie jest zbyt wysoka? Przecież wszystko odbywa się kosztem prywatnego czasu, kosztem rodziny…

Oczywiście, warto! Nie żałuję tej decyzji, bo zawsze chciałam grać. W ten sposób się realizuję. Uprawianie sportu zawodowego traktuję jako normalną pracę, jako sposób zarabiania pieniędzy. Dzięki grze w siatkówkę zwiedziłam wiele miejsc na świecie, dużo widziałam. Nie zgodzę się z twierdzeniem, że wszystko dzieje się kosztem czegoś. Owszem, poświęcenie się karierze sportowca wymaga sporego zaangażowania, ale zupełnie błędnie wydaje się, że trzeba go więcej niż przeciętnie. Gdyby tak porównać mnie z kobietą pracującą osiem godzin w biurze lub z kasjerką w supermarkecie, wypadam zdecydowanie lepiej. Budzę się rano, córka jest w domu, potem odbieram ją ze szkoły, popołudnie spędzamy razem, trening zaczynam dopiero wieczorem. Ktoś powie: są wyjazdy, mecze, turnieje! Zgadza się, ale pracując „normalnie” też wyjeżdża się w delegacje, na szkolenia itp. Córka zawsze była przy mnie. Czy grałam w Bielsku, Mielcu czy Muszynie. Owszem, wiązało się to z problemami, bo za każdym razem: zmiana szkoły, środowiska. Teraz będzie inaczej – Daria zostaje w Jaśle i jest to dla niej trudne przeżycie. Ale na pewno znajdziemy jakieś dobre rozwiązanie – sport też tego uczy.

Dorota Pykosz grała w drużynie (Atom Trefl Sopot) na pozycji środkowej do 2013 r. Z reprezentacją Polski w 2009 r. zdobyła brązowy medal Mistrzostw Europy. Trzy miesiące wcześniej z drużyną wywalczyła Puchar w Piemonte, gdzie została ogłoszona najlepiej blokującą zawodniczką turnieju. Trzykrotna zdobywczyni tytułu Mistrza Polski z MKS Muszynianką Muszyna, srebrna medalistka z 2010 r. i dwukrotna brązowa (2000 r. i 2004 r.) w tych rozgrywkach.

https://www.pzps.pl/pl/aktualnosci/217-artykuly/16914-polki-poznaly-terminarz-me-2019

Komentarze

Komentarze