Empatia i odkrywanie

Boże Narodzenie (fot. pixabay.com)

Pani w ciąży z osiołkiem

Bardzo przepraszamy, ale państwo nieznajomi… A do tego z osiołkiem? Trochę brudni, strudzeni podróżą. O, pani w ciąży? Zapewne chcielibyście coś zjeść? Hmm… Bo widzicie, my tu już mamy posprzątane. Owszem, lodówka pełna, ale jej zawartość przeznaczona jest dla całej rodziny, choć w tym roku będą z nami tylko dzieci. Zresztą, nie wszystkie, bo córka mieszka daleko, synowa śmiertelnie obraziła się przy świątecznym stole rok temu, a brat i siostra wolą ten czas spędzać tylko ze swoimi pociechami – rzadsze spotkania, mniej słów, mniejsze prawdopodobieństwo urazy. Taki przyjęli styl.

Pustka

Na stole biały obrus, na włożenie czeka wyprasowana świąteczna bluzeczka, dla męża najlepszy garnitur i krawat – ten, co wszystkim się podoba. Wszystko przygotowane, palący się płomień podtrzymuje temperaturę potraw. Jest świątecznie, tradycyjnie: opłatek barszcz, świeca i siano. Ewa stoi w kuchni, patrzy na to wszystko i nie widzi nic. Nic sensownego. Pustka. Powiedziała mi ostatnio: zagubiłam się.

Ten sam dzień i pora ta sama. Wyludnione ulice, z rzadka przejeżdżający samochód przypomina, że ktoś jedzie gdzieś, do kogoś. Darek siada na zimnej, ośnieżonej ławce w parku. Dla niego dziś wszystko jest odludne, nie ma obok nikogo, bo „wszyscy są razem”. Tysiące myśli wędrujących po jego głowie, poruszających się nićmi splotów nerwowych z ogromną prędkością, uniemożliwiającą ich uporządkowanie. Jedna wśród nich, jak betlejemska gwiazda świecąca blaskiem niepojętym, na samym szczycie możliwości ludzkiego pojmowania, nadająca największą wartość życiu: Oto jest! Rodzi się Jezus, każdego dnia staje obok i pomaga. Pustka wokół? Właśnie nie! Darek cieszy się pełnią radości, bez sztucznych konwenansów, wymyślanych kanonów, udawanych uśmiechów, życzeniowych i prezentowych hipokryzji, wylewających się ze źródła „Tak Wypada”.

Empatia

Uderzający jest fakt niezauważania drugiego człowieka i jego potrzeb; nieprzyjmowanie, nierozmawianie, omijanie go, bo niepełnosprawny, brudny, czarnoskóry lub myślący inaczej politycznie – prosta konsekwencja braku odczuwania obecności Boga. Ale za to niezwykle powszechne staje się przejmowanie Jego roli przez ocenianie innych, klasyfikowanie, sondażowe ustalanie, co jest dobre, a co nie, bo „mamy wolność, demokrację i większość decyduje”. O czym?! W niebie nie ma demokracji, a zbawienie nie jest wynikiem głosowania.

Człowiek jako pyłek na wietrze Wszechświata, w dążeniu do szeroko pojętej samowystarczalności, staje się coraz bardziej śmieszny. Stajnia nie ma drzwi, a żłób wyścielony jest sianem. Ubogo, zimno, żadnej wygody. W ciszy, nie w blasku fleszy, przychodzi, by zostać. Niesie spokój, nadzieję i radość, od zawsze wypełnione prawem posłusznej miłości. Owoc tej miłości rodzi się i daje siłę, bez względu na to, czy ktoś otworzy drzwi, czy może wymieni w nich zamek; czy zechce rozmawiać, czy jednak odwróci się plecami; czy zaakceptuje, czy raczej odrzuci, posługując się niczym nieupoważnioną oceną. Daje siłę, bez względu na wszystko.

Pasterka

Dlatego jedynie wejście na poziom mentalności pasterzy pilnujących owiec nieopodal Betlejem, tylko stworzenie w swoim wnętrzu warunków panujących w „nędznej szopie”, pozwala na spotkanie z Jezusem oraz poprawne odczytanie najistotniejszych elementów Bożego Narodzenia i życia w ogóle. A Ewa wciąż stoi w kuchni, nadal oszołomiona nieodległymi zakupami, bogactwem towaru w marketach i mruganiem wszędobylskich i równie napastliwych wielobarwnych świecidełek. Za kilka godzin pasterka…

Życzę Wam umiejętności odgadywania tego, co tajemnicze, głębokiej wiary w Słowo, które stało się ciałem. Dobrych Świąt Bożego Narodzenia!

[Tekst ten został opublikowany w numerze 88 „Kościółka” (grudzień 2012 – styczeń 2013) jako editorial]

Komentarze

Komentarze