Kobieta i nóż, czyli słowo o przemocy
Usłyszałem dziś w radiowych wiadomościach, że żona, która zabiła nożem kuchennym swojego męża usłyszała wyrok skazujący ją na dwa lata pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem kary na okres lat czterech. Co interesujące jest w sprawie, zdaniem sądu, nie było podstaw do przyjęcia, że mąż ją zaatakował, ani że żony życie było zagrożone. To, że kobieta tak twierdziła, było jedynie jej subiektywnym odczuciem. Dlatego wyrok brzmi: winna.
Agresja
Mąż podobno pił, ale nigdy nie był agresywny po alkoholu, co najwyżej namolny. Upierdliwy, ogólnie mówiąc: męczący. Incydentalnie przydusił żonę, szarpał ją za włosy. Ale tak zeznawała sama oskarżona, jak i jej ojciec. Nie ma informacji, czy w drugą stronę sytuacji agresywnych nie było przypadkiem więcej oraz czy aby nie były one w skutkach bardziej dotkliwe. I pewnie się już nie dowiemy.
W takim stanie rzeczy, uczucie szybko w pani żonie wygasło, znalazła więc sobie lepszego towarzysza w znoszeniu smutnej codzienności. Mniej lub bardziej, wpływało to na psychikę obecnego nieboszczyka, który, niewątpliwie, wyrażał wielokrotnie swoje zdanie w tym temacie. Także wobec osobistej niby-żony. I to był błąd.
Hormony
Jakiś rok temu znalazłem się w Tarnowie na wykładzie dr. Piotra Kardasza, który z niezwykłą pasją opowiadał o żywieniu, fizjologii człowieka, życiu zgodnie z naturą, medycynie i farmaceutykach (nie będąc lekarzem, a doktorem biologii), kończąc na swoim dziele DuoLife (zainteresowanym polecam stronę http://zyjswiadomie.pl/).
Ten sam dr Kardasz, we fragmencie swojego kilkugodzinnego wykładu, zwrócił uwagę na coraz bardziej dające się we znaki zjawisko społeczne zniewieścienia mężczyzn i odwrotnie: nabieraniu coraz większej ilości cech męskich przez kobiety. Niestety, dotyczy to również zagadnienia agresji.
Szczegółów nie pamiętam (z wielu względów polecam spotkania z nim, a terminarz znajduje się na podanej wyżej stronie), ale jedną ze wskazanych przyczyn był fakt występowania różnych czynników chemicznych w produktach żywieniowych, które kupujemy w sklepach, aplikowanych pod różną postacią do wszelkiego rodzaju artykułów spożywczych, mięsa itp., w postaci konserwantów, ulepszaczy i innych współczesnych wynalazków.
Bezradny macho
Sporo już wody upłynęło od chwili, kiedy wpadły w moje ręce wyniki badań, przedstawiające odsetek mężczyzn będących ofiarami przemocy domowej (stosowanej przez żony), a stało się to w kontekście zasłyszanej informacji o tym samym rodzaju wyroku, jednak w sytuacji odwrotnej, i, na szczęście, nie zakończonej niczyją śmiercią. To pani biła pana. Bardzo mocno i często. Ów nie wytrzymał, poszedł do sądu, i… sprawę wygrał. Oczy przecierałem ze zdumienia. W Polsce? A jednak. Ktoś zaczął sobie zdawać sprawę, że czasy jednak się zmieniają, a zatem także i ludzie, czyli kobiety też?
Stają się pewne siebie, niezwykle wyrafinowane, bezwzględne, skuteczne w działaniu, snują polityczne i prywatne intrygi, owijają wokół palca, robią maślane oczka, a w duszy ostrzą nóż, a najczęściej miecz, który za chwilę wyląduje w plecach partnera (rzadziej przeciwnika).
Oczywiście, nie wszystkie, żeby nikt nie pomyślał, że uogólniam. Ale, żeby też nikt nie mówił, że takich nie ma. Są. Dużo ich jest. Ale jednak zmowa społecznego milczenia nakazuje utrzymywać stereotypowe myślenie: biedna matka Polka, poszkodowana przez los, mąż odszedł, znalazł sobie inną. On niedobry, ja – święta.
Ta sama zmowa milczenia wymusza wiarę w to, że każdy mężczyzna to macho. Niepokonany, silny, mężny, władczy, oddający cios mocniejszy niż ten zadany przez wroga. No, bo jak tu się przyznać, że „kobieta mnie bije…?”
Badania
Naukowcy pokazują, że ona bije, owszem, ale nie tak często, jak, właśnie, znęca się psychicznie. Ogłaszają jednak wyniki swoich badań na tyle rzadko, żeby uznać, że problem jest niewielki. W systemie myślowym współczesnego człowieka tak to już funkcjonuje: niewielki, czyli go nie ma.
Ostatnie, najnowsze zatem badania, które znalazłem, przeprowadzone były w 2012 r. CBOS ogłosił wówczas, że przemoc wobec siebie deklarowało 11 proc. kobiet i 10 proc. mężczyzn. A Policja? W porównywalnym okresie odnotowała 50 tys. przypadków przemocy wobec kobiet i… 7,5 tys. wobec mężczyzn. Czyli jednak nie po równo.
Może, na przykład, dlatego, że macho boi się przyjść na Policję? A może dlatego, że pani policjantka uzna, że dostał zbyt lekko i nie kwalifikuje się to pod art. 207 §1 kk? Albo zbyt rzadko jest uderzany i poniżany? Albo stwierdzi, że „to niemożliwe, żeby facet nie obronił się przed biedną i nieszczęśliwą” (w domu) żoną. Bo przecież w pracy i towarzystwie jest kwitnąca, brylująca i fascynująca (kolegów) damą!
Na koniec
Znaleziony w sieci fragment historii, opowiedzianej przez pracownika Ośrodka Wsparcia Ofiar Przemocy z Tarnowa. – Był u nas młody, 30-letni mężczyzna, który po kilku latach małżeństwa zdał sobie sprawę, że jest ofiarą swojej żony. Nie to, żeby go maltretowała fizycznie. Kilka razy dostał jakimś przedmiotem, a może raz na miesiąc był policzkowany podczas kłótni. Bardziej dotkliwa była przemoc psychiczna, która doprowadziła go na skraj samobójstwa. Żona wyzywała go od nieudaczników i impotentów. Groziła, że go zdradzi. Poniżała w towarzystwie. Mówiła, że jak wyjdzie z domu wieczorem, to zabierze dziecko i się wyprowadzi. Facet był psychicznie zrujnowany.
Zastanawia mnie koniec tej historii. Kto odszedł? On? Czy raczej pozew rozwodowy do sądu skierowała miła pani żona…