Kiepska ochrona (obywatela), czyli słabe państwo

Kiepska ochrona, słabe państwo (fot. pixabay.com)

Kiepska ochrona, słabe państwo (fot. pixabay.com)

Wydawało się jeszcze do niedawna, że granice mojej cierpliwości zdecydowanie podniosły swój poziom wraz z upływem lat. Dziś jednak stwierdziłem, że coś jest nie tak z percepcją rzeczywistości, odnoszącej się do ochrony obywatela. I, zatem, jak zwykle: problem mam ja, albo tzw. obowiązujący system. Co nie zmienia faktu, że spacery z Bibi przynoszą wiele interesujących spostrzeżeń.

Oceńcie sami

Spaceruję, czyli pcham wózek, w którym znajduje się moja córka, notorycznie poszukująca popołudniowego snu (którego zwykle nie odnajduje). Jestem w okolicy Rynku (a nie – jak prawie wszyscy piszą – „ulicy Rynek”). Z daleka widzę stojący radiowóz z włączonymi sygnałami świetlnymi (niebieskimi). Nie spiesząc się, zaplanowałem przejść obok, aby zobaczyć, co się znowu stało. W tym miejscu, tak się spodziewałem, problem dotyczy najzwyczajniej ludzi „po spożyciu”, zwykle w związku z tym „nadmiernym” spożyciem. Miałem rację, jednak ta sytuacja była z wielu względów niezwyczajna.

Doszedłem do radiowozu dokładnie w momencie, gdy policjantom udało się wyprowadzić „obiekt awanturujący się” na zewnątrz sklepu. Nie jestem jakimś „faszystą”, anarchistą, tudzież zwolennikiem przemocy jakiejkolwiek. Ale…

…Dres

Ubrany jedynie w dresowe spodnie koloru szarego, z nagim torsem, wymachujący jakimś świstkiem w dłoni, krzyczy „obiekt” do policjanta: „Spisuj, k…a!”. Policjanci, w liczbie dwóch, grzeczni jak aniołki (pewnie takie są „europejskie” wytyczne), spokojnie patrzyli, co ów ob…ywatel – bardzo nieuprzejmy wobec nich, wulgarny, wyzywający, krzyczący – zrobi. Kiepska ochrona.

Wynika z tego, czego zdążyłem się nauczyć dotychczas, że już za samo słowo „k…a”, wypowiedziane publicznie, przysługują odpowiednie paragrafy. Tym bardziej, że rzucone zostały w twarz funkcjonariuszowi publicznemu w czasie pełnienia służby! Który – notabene – cierpliwie, jak aniołek (wytyczne), czeka na rozwój wypadków. Stoi i czeka, prosząc o podanie imienia i nazwiska. Reszcie dyskursu się nie przysłuchiwałem – szkoda czasu.

Wytyczne

Nie dziwi mnie więc wcale skutek owych „wytycznych”, jak – na przykład – nauczyciel z kubłem na głowie podczas lekcji. Bo „system” w Polsce stanął na głowie, wskutek kilkudziesięciu lat psychologicznych zaniedbań, wskazywania niewłaściwych sposobów rozwiązywania behawioralnych problemów oraz świadomych destrukcji podstawowych pojęć filozoficznych…

… A czego najlepszym dowodem był obrazek z wieczornego spaceru tego samego dnia, przedstawiający „pseudo-człowieczka” (w sensie głęboko upojonego albo/i naćpanego), oddającego mocz pod krzyżem-pomnikiem „Golgota Wschodu” w Jaśle.

Pomnik "Golgota wschodu" w Jaśle. Katastrofa smoleńska. (fot. Łukasz Dziura)

Pomnik „Golgota Wschodu” w Jaśle. Katastrofa smoleńska. (fot. Łukasz Dziura)

Najbardziej dziwi mnie fakt, że takie „dziwności” zauważam ja, a nie widzi ich „system”. Można mieć do mnie pretensje: „Nie zadzwoniłeś na Policję, Straż Miejską”; „Nie zareagowałeś osobiście” (tu istniało ryzyko, że dostanę w pysk, posługując się terminologią – na przykład – Mrożka).

Cóż, same kamery monitoringu nie wystarczą. Tak samo, jak nie wystarczy sama świadomość tego, co dzieje się w wielu miejscach dziczejącej Europy.

Komentarze

Komentarze