Retrospekcyjny suplement
Jedno z niewielu miejsc na Ziemi – Rzeszów, gdzie czułem się dobrze, gdzie pracując cieszyłem się z efektów, gdzie – posługując się językiem odzierających z godności korpo – robiłem „karierę”. Tam wciąż czuję się dobrze.
Cóż to jest piękno?
Grzebię, grzebię i wygrzebałem – znalazłem kolejny raz coś ważnego dla mnie, o czym warto pamiętać, o czym pamiętać chcę… Nie mogę nie pamiętać, gdyż każdego roku przypominają mi o wydarzeniu rzeszowskie źródła. W tym jest podobnie:
Bo chodzi o to, by w codzienności zwyczajnej odnaleźć chwilę i korzystać z niej bez ograniczeń. Często takie momenty same przychodzą, więc staram się podarowaną dobroć czerpać pełnymi garściami.
Dziś, niechcący, otrzymałem od Magdaleny drogą niewytłumaczalną, choć internetową, nagranie hymnu, o którym pisał Marek Pękala, że jest to „jedyny hymn, którego słucha się na siedząco”:
Wczoraj wieczorem natomiast znalazłem takie perełki:
Pomysły
Chwytam zatem, jak pustynny wędrowiec bukłak z wodą, propozycje zrobienia czegoś, nawet (i zazwyczaj) za darmo, dla satysfakcji swojej, bo żadną siłą tego nie odbierze mi nikt; dla spełnienia i realizacji swoich zdolności, które gdzieś tam na dnie wielu płaszczyzn umiejętności drzemią.
Łapię pomysły, wzbudzając jednoczesne w sobie poczucie marnowania czasu w sprawach, dzięki którym fizjologicznie, poniekąd też antropologicznie trwam – jakoś wyglądam.
A pragnę być, rozmawiać, uczestniczyć, płynąć nurtem filozoficznym i kulturowym egzystencjalizmu! Nierzadko pod prąd, czyli wbrew temu, co twierdzą anglojęzyczni: „Go with the flow”. Często pod prąd właśnie, gdyż jestem dokładnym zaprzeczeniem cambridge’ańskiej definicji tego twierdzenia: „To do what other people are doing or to agree with other people because it is the easiest thing to do”.
Płyń z nurtem… I’m so sorry, that’s not for me. Not my kind of thing.
Uwolni ponownie je czas
Wewnętrzna radość jest potrzebna, nadaje życiu cel, a spokój uzupełnia to wszystko w niespotykaną błogość – kształtuje sens.
Niech niepewność ludzkich dróg w jasny zamieni się szlak, a pełnią swojego blasku świeci nad nim słońce, abyś łagodny dobra i piękna czuł smak – tego, co prawdziwe jest i wartościowe.
Łódź twą niech kołysze przyjemny wiatr, a jej tor wyznacza pewny ster i trzymający go w rękach swych Bóg.