„Wzruszenie wśród płonących świec”
Dopieszczając w głowie program wspomnieniowy, który nazwany został „Koncertem… jakby z drugiej strony”, odpowiedzialny za jego ubogacenie muzyczne, w wieczór poprzedzający spotkanie z rodzicami, sąsiadami śp. Grzegorza*, mieszkańcami Malawy, ale i Rzeszowa, długo nie mogłem zasnąć.
Osobiście znaczy blisko
Pamiętam tę noc doskonale, gdyż po raz pierwszy z niewytłumaczalnego powodu miałem trudność z rozpoczęciem nocnego odpoczynku. Nasycony treściami bardzo osobistych listów Grześka (szczególnie tych napisanych do i otrzymanych od Agaty Budzyńskiej**), wspomnień, wierszy, przeróżnych innego rodzaju tekstów, jak i samym scenariuszem występu, czułem jego bezpośrednią obecność w pokoju (w domu kolegi, w tej samej Malawie).
Agatce…
– odpowiedź na wiersz:
„Kocham Pana”Motto:
„A Pan wciąż patrzy na martwą ścianę
jakby Pan życie w niej odnalazł”Kocham Panią, bo kocham pieśni,
Dźwięk gitary smutny jak to,
Co przemija, a co uwieczni
Twój, o Nieznana Pani głos.Kocham Panią, bo kocham wiersze,
W których się tli człowieka myśl,
Lecz słów się boję, w słowa nie wierzę,
Bo one kłamią, nie znaczą nic.Kocham Panią, czy Pani słyszy
Te puste słowa bez znaczenia?
Niech Pani raczej słucha tej ciszy,
Gdy słowa znudzą – słuchaj milczenia!Słuchaj milczenia, patrz w ciemność słońca
A poznasz Prawdę i Drogę.
Idź ciągle naprzód, szukaj bez końca,
Zrozumiesz miłość i Boga.A wtedy kochaj – kłamać nie będziesz,
Bo kłamią słowa – nie cisza.
Wtedy zobaczysz biel śniegu wszędzie
I imię swoje usłyszysz…Będziesz obłokiem, kamieniem, drzewem
I wtedy ktoś powie: Ja kocham Panią.
Co znaczy „kocham” – dziś także nie wiem,
Wiem tylko, że słowa kłamią…Wiem jeszcze, że fascynujesz mnie śpiewem.
24.10.1983 r.
Jakby z drugiej strony
Dlatego też dosadnie, bo nadzwyczaj głęboko wbił się we mnie odczytywany wielokrotnie ostatni list Grześka, wysłany tuż przed śmiercią do rodziców, a szczególnie jeden znaczący fragment, który wybrzmiewa do dziś w mojej głowie: „Pozdrawiam Was, jakby z drugiej strony”.
Wiedziałem już wtedy o sytuacjach, które miały miejsce w jego domu rodzinnym, gdy niedługi czas po tragicznej (i dlatego też przedwczesnej) śmierci, jego rodzice słyszeli charakterystyczny odgłos kroków dochodzących ze schodów prowadzących na piętro budynku, w którym mieszkał. Opowiadali o otwierających się drzwiach, dźwiękach odkładanego szkła w kuchni – czuli jego obecność, on tam był. Nie miałem zatem żadnych powodów uważać, że i w moim przypadku było inaczej. Grzesiek był wtedy ze mną w tym pokoju.
Gdy przyjdę, o Panie, przed oblicze Twe
Gdy przyjdę, o Panie, przed oblicze Twe
Ja – syn marnotrawny – w słabości, wśród łez
Ty ręce otworzysz, uśmiechniesz się i
Do domu dzieciństwa pokażesz mi drzwi.Przebaczysz rumianki zdeptane w ogrodzie
I kłamstwo przebaczysz, że to nie ja
Przebaczysz oszczerstwo, że może przechodzień
Przebaczysz bluźnierstwo, że zgniótł je wiatr.Przebaczysz jej oczy czerwone od płaczu
I moim, co z gniewem patrzą na ten płacz
Przebaczysz jej myśli zazdrosne rozpaczą
I moim przebaczysz miłości brak.Przebaczysz ognisko skąd dym nie do nieba
Gdy brak na kamieniach ryb świeżo złowionych
I strach mój przebaczysz, gdy łódź się kolebie
Gdy idąc po falach jeziora – tonę.Gdy przyjdę, o Panie, przed oblicze Twe…
Wiele razy potem śniłem o moich bliskich zmarłych, z którymi w sennych marzeniach rozmawiałem, do których się uśmiechałem, ale wówczas było to zupełnie inne doświadczenie. Bałem się wtedy. Nie wiem, czy bardziej tego nadprzyrodzonego kontaktu z człowiekiem z innej rzeczywistości, czy odpowiedzialności za taką, a nie inną muzykę skomponowaną do jego tekstów. Nie wiedziałem, po prostu, czy jemu by się spodobała, czy w pełni oddawała ich nastrój, charakter, stan jego ducha, gdy je pisał. Może więc bałem się i jednego, i drugiego jednocześnie?
Niesamowitą lekkość i jednoczesną radość poczułem dopiero po zakończeniu wieczornicy, czyli 11 września 1997 r., która wynikała też z bezpośrednich, bardzo wzruszających rozmów z uczestnikami spotkania. Naprawdę, mimo ogólnego zmęczenia, było mi niezwykle przyjemnie.
I miłość wyśpiewam – najpiękniejszy dar
Niepotrzebne mi są Twoje rysunki
Twój Aniołek śmiać się nie potrafi
Tłumi łzy
Nie przyjmuję takich podarunków
Mam swojego na fotografii
Wystarcza miBiegać możesz po moich sadach
Śpiewać o czym tylko marzysz
Ale ja chciałbym byś
Ujrzała smutek w jego twarzy
I mogła o tym śpiewać z radością
Zobaczyła nienawiść w jego oczach
I śpiewała o tym z miłością.Jeśli jednak tego nie potrafisz
To nie strącaj aniołków na ziemię
W wiersza rytm
Niechaj drzemią w Niebiańskiej parafii
Niech nie myślą o naszych problemach
W świecie złymRysuj swoje mlecze i rumianki
konwalijki, niezapominajki
Śpiewaj o lesie i o łąkach
A gdy księżyc błyśnie na niebie
Weź gitarę, siądź z nami i wtedy
Zaśpiewaj Aniołka
24.11.1983 r.
*Grzegorz urodził się 14 czerwca 1964 r. w Tyczynie, jako trzecie dziecko Marii i Józefa Pasierbów. Ochrzczony został w kościele parafialnym w Malawie k. Rzeszowa, gdzie mieszkali rodzice. Tam też uczęszczał do szkoły podstawowej. Maturą w 1983 r. ukończył I Liceum Ogólnokształcące im. Ks. St. Konarskiego w Rzeszowie, a uzyskując w 1988 r. magisterium – Wydział Filologii Polskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
W czasie studiów był aktywnym członkiem lubelskiej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym „Effatha”. Po powrocie do Rzeszowa pracował jako nauczyciel języka polskiego w miejscowym Liceum Ekonomicznym. Był także członkiem redakcji solidarnościowego tygodnika „San”, poświęconego sprawom społecznym, kulturalnym i religijnym. Jako jego korespondent relacjonował m.in. pierwsze w Europie Wschodniej spotkanie młodych Taizé we Wrocławiu w 1989 r., roku – jak pisał – „pękających murów i otwieranych spektakularnie granic, roku nadziei i wolności”. W Malawie, gdzie mieszkał, prowadził wspólnotę modlitewną. Był pasjonatem szachów, a zarazem poetą. Pierwsze wiersze zaczął pisać w wieku piętnastu lat i kontynuował tę twórczość – choć za życia niepublikowaną – aż do końca swoich dni.
8 lutego 1991 r. wyruszył w swoją ostatnią podróż. Następnego dnia zginął w wypadku samochodowym pod Dreznem. Pochowany został na cmentarzu w Malawie. Pośmiertnie, staraniem rodziców, wydano zbiór jego wierszy, opowiadań i listów pt. „…pozdrawiam Was jakby z drugiej strony” (Rzeszów 1995).
Wiersze pochodzą z tomów:
Grzegorz Pasierb, …pozdrawiam Was jakby z drugiej strony, Rzeszów 1995.
Grzegorz Pasierb, Zostawić ślad swój…, red. B. Gaweł, Kraków 1992. (maszynopis).
**Agata Budzyńska zmarła tragicznie dokładnie rok przed opisywanym wydarzeniem. Była poetką i piosenkarką. Skomponowała między innymi utwory: „Piosenka dla moich przyjaciół” (Moi przyjaciele, bądźcie zawsze ze mną…) i „Pioseneczka” (znana bardziej jako „Aniołek” – Narysuję dla ciebie aniołka…).