To serve and protect. Robot, łapanka, Mrożek i cham

To serve and protect. Malowane na drzwiach polskich radiowozów odkrycie (fot. http://www.dallasmorningpost.com

To serve and protect. Malowane na drzwiach polskich radiowozów odkrycie brzmiało będzie „Pomagamy i chronimy” (fot. http://www.dallasmorningpost.com)

Jak już czytelnicy bloga wiedzą – byłem w Gdyni. Okoliczne miasta i plaże też zwiedzałem, a po intensywnie spędzonym pobycie zdałem sobie sprawę z faktu, że… nie spotkałem na swojej drodze, nigdzie tam, ani jednego policyjnego patrolu. Żadnego radiowozu. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Stwierdzam fakt. Dodam jedynie, że odwiedzając wiele innych krajów zachodniej Europy, odczucie miałem podobne.

Robot raz jeszcze

Wiadomo też, że niedawno byłem w Krakowie. Jadę więc swoim ulubionym skrótem przez Tarnów, a potem na autostradowy zjazd Azoty (też skrótem) – i co? Na rondzie przed zjazdem stoi… Pan Robot. Zupełnie taki sam, jak ten z pierwszego blogowego wpisu. I każe dmuchać „w świeczkę” tym setkom, po kolei jadącym, kierującym samochodami, w tym mnie, który się spieszy i nie ma ochoty się zatrzymywać z jakiegokolwiek powodu. Pewnie normę musi wykonać, a najlepiej 300%, jak w socjalizmie.

W pierwszej myśli do głowy mi przyszło, że mieszkający przy owym skrócie skarżą się władzy, że ich osiedlową dróżką, nagle, po otwarciu autostrady, zaczęły przejeżdżać każdej doby tysiące pojazdów. Ale potem racjonalizm wziął górę i stwierdziłem: E, tam… Kolejna łapanka!

Nie jestem jakimś zapalonym zwolennikiem jazdy po spożyciu alkoholu, ale na pewno jestem sojusznikiem zdecydowanego karania ludzi, którzy wyrządzają zło i krzywdę czynią innym ludziom, przede wszystkim wskutek popełnienia wykroczenia albo przestępstwa, włączając w to kary cielesne (publicznie wykonywane, na przykład, w niedzielne południe na miejskim Rynku) i prace społecznie użyteczne.

Oczywiście, można się nie zgodzić i powiedzieć, że eliminowanie pijaków zza kierownicy jest rzeczą słuszną i pokrywa się z ogólnie przyjętym twierdzeniem „chronić”, ale… Dla mnie mało przekonujące. W wielu innych obszarach przestępczość jest większa, a policyjna prewencyjność, choćby w postaci pieszych patroli, znikoma.

Łapanka

Przepraszam wzburzonych za może niezbyt fortunne określenie, ale w tym miejscu należy zadać pytanie: Czy policja jest od łapania (jak za komuny) niesfornych obywateli, czy od pomagania im (jak w cywilizowanych krajach), gdzie hasło na radiowozach brzmi mniej więcej: „To serve and protect”, które swój początek wzięło z obranego przez policję w Los Angeles motto – uwaga (!) – w 1955 r. Po tej dacie, kolejne stany przyjmowały ochoczo owo zawołanie.

Nieprzypadkowo o tym wspominam, gdyż natknąłem się niechcący na jakąś wiadomość kilka tygodni temu, serwisowaną w którejś tam telewizyjnej stacji (nie pamiętam dokładnie której, bo telewizji nie oglądam z powodów, o których kiedyś, być może, napiszę, a informację zasłyszałem podczas występów gościnnych).

Otóż policja polska, w czerwcu tego roku, ogłosiła konkurs na hasło, które będzie naklejane na drzwiach radiowozów. Wygląda na to, że we wrześniu wygrało „Pomagamy i chronimy”. Też mi odkrycie! (W kontekście tego, co przytoczyłem wyżej). Ale mnie to nie dziwi, bo Amerykę i „oczywiste oczywistości” rządzący Polacy odkrywają z jakimś siedemdziesięcioletnim, w skrajnych przypadkach stuletnim, opóźnieniem. Ale tam, w USA, nie mieli „komuny”, w socjalistycznym – zresztą – wydaniu radzieckich mocodawców.

Znowu „komuna” i… cham

Dzisiaj, żona przypomniała mi pewien tekst Mrożka, napisany przez niego nieprzypadkowo, bo wskutek ankietowego zaproszenia tygodnika „Polityka”: „Czy myśleliście Państwo o powrocie do kraju?”. Mrożek wysłał do nich odpowiedź z Meksyku, a gazeta opublikowała ją w numerze piętnastym z 1994 r.

Całego tekstu nie sposób przytoczyć, ale polecić można, a nawet trzeba. Jako zachętę podam, iż trudno się z panem Sławomirem nie zgodzić w wielu wątkach wywodu na temat swojsko wyglądającego typu osobowościowego, poczynając od pierwszego zdania: „Komunizm uruchomił w Polsce chama”.

Komunizm uruchomił chama (fot. pixabay.com)

Komunizm uruchomił w Polsce chama (fot. pixabay.com)

Mrożek przywołuje genezę tego słowa, a przede wszystkim dookreśla jego znaczenie, celem spójnego rozumienia (jak to Mrożek).

– Cham prawdziwy, cham urodzony, cham naturalny, to coś zupełnie innego – twierdzi autor. Po czym dodaje, że „nawet świat przestępczy miał jakieś swoje reguły gry, kodeksy i poczucie humoru”.

Ale to komunizm wyzwolił chama.

– Zniszczył społeczeństwo, które go kontrolowało i zastąpił je państwem, które nic nie miało przeciwko chamowi, jeśli cham nie miał nic przeciwko niemu. A cham nie miał nic przeciwko państwu, ponieważ nie lubił społeczeństwa, które go ograniczało zaś lubił władzę jeśli mógł ją mieć nad społeczeństwem, przeciwko czemu z kolei państwo, które nie lubiło społeczeństwa, nic nie miało. No i tak się porozumieli – konstatuje Mrożek.

Niestety, po kropce, dodaje:

– Komunizm odszedł, cham pozostał.

Dlaczego pozostał? Odsyłam do lektury.

A przy okazji polecam Mrożka – stary, dobry „Praxis”.

Komentarze

Komentarze